SĘDZIA DREDD KOMPLETNE AKTA 13 - Recenzja

21:43 Julian Jeliński 0 Comments

Brody z kosmosu - Sędzia Dredd

Tak można jednym zdaniem zrecenzować ten komiks: Kultowi scenarzyści John Wagner i Alan Grant wraz z całą plejadą rysowników dostarczają zbiór historii, w którym każdy fan komiksu znajdzie coś dla siebie - nawet jeżeli Sędzia Dredd ani odrobinę go nie interesuje.
Dziękuję, dobranoc. 


Dobrze, dobrze… Czemu mielibyście ufać jednozdaniowej recenzji, przypominającej bardziej reklamę, którą umieszcza się na tyle okładki? Choć z drugiej strony – akurat w tym przypadku taka reklama byłaby jak najbardziej usprawiedliwiona i nie ukrywałaby prawdy kryjącej się na stronach „Kompletnych akta 13”. Ten zbiór historii z Dreddem z lat 1989-1990, wydanych oryginalnie w magazynie 2000 A.D., jest moim zdaniem w stanie przemienić każdego w fana najbardziej znanego gliniarza/sędziego Mega-City One.

Zacznijmy od warstwy fabularnej. „Kompletne akta 13” zawierają łącznie kilkadziesiąt historii, w większości krótkich, raptem kilkustronicowych. Są to opowieści o Dreddzie i jego mieście, ale przecież taki opis nic nam nie mówi. Bo czego byś się dowiedział z tekstu: „oto komiks o Gotham i Batmanie”? Ciężko jednak nawet próbować znaleźć inne wspólne elementy łączące ten zbiór w jedną całość. Tematy, styl, rodzaj narracji, poruszana problematyka – poszczególne komiksy ulegają co chwilę zmianie, nie pozwalając odgadnąć, co przeczytamy na kolejnej stronie.
Brody z kosmosu Sędzia Dredd

Ta niezwykła wręcz różnorodność jest jednak ogromną zaletą tomu. Dzięki przeskokom pomiędzy powagą, komedią, satyrą, komentarzem politycznym czy surrealistyczną wizją naprawdę wkraczamy do Mega-City One i zaczynamy krok po kroku odkrywać, jak wielowymiarowy i skomplikowany świat udało się stworzyć autorom. Nie bez powodu zresztą piszę o mieście, ponieważ jest ono pełnoprawnym bohaterem komiksu i konstrukcja tego postapokaliptycznego świata wciąga coraz bardziej ze strony na stronę.

Mega-City One potrafi zaskoczyć, gdy wydaje ci się, że już zrozumiałeś zasady nim rządzące. Umyka prostym ocenom, klasyfikacji czy porównaniom ze znanymi światami dystopijnej przyszłości. Mój głód filozoficzno-politycznej analizy przedstawianego świata został przez „Kompletne akta 13” nasycony z nawiązką. I to w sposób najlepszy z możliwych – ukrywając interpretacje i ideologiczne znaczenia pomiędzy kadrami, praktycznie nie oferując jednoznacznych, bezpośrednich, nudnych ocen, wypowiedzi czy fragmentów narracji. A to oznacza też, że osoba niespecjalnie szukająca politycznych wątków nie będzie się nudziła podczas lektury. Obie grupy będą równie zadowolone.

Odpowiadający za scenariusze Alan Grant i John Wagner bawią się konwencjami, tropami popkultury (od Freddy’ego Kruegera po durne teleturnieje), stylem narracji, punktem widzenia czy tonem opowieści. Przechodzą od historii skromnych, dziejących się w jednym pomieszczeniu, do przemierzania kilometrów pomiędzy kadrami. Nie sposób się znudzić, a umiejętność obu autorów do zachowania równowagi, by Dredd nigdy nie stał się ani zbyt odpychający ani zbyt sympatyczny, zasługuje na ogromne uznanie. Nawet jeśli go polubisz, to nie sposób, byś zgadzał się ze wszystkim co robi - a z drugiej strony nawet antypatia połączona będzie ze zrozumieniem dla jego postępowania. Takiego Dredda to i dziesięciu Sylwestrów nie potrafiłoby zagrać.

W tomie otrzymujemy też przegląd każdego możliwego stylu artystycznego: od czarno-białych, niezwykle realistycznych rysunków po surrealistyczne obrazy w kolorach niczym z odlotu na kwasie (rysunki imitujące sny idealnie pasują zresztą to historii, które zdają się nam równie nierzeczywiste). I choć nie ukrywam, że nie każda kreska do mnie trafiała, to nie mogłem odmówić jej tego, że pasowała do opowiadanej akurat historii czy (przede wszystkim) samego miasta. Jeżeli miałbym wskazać na wizualny styl, w którym mógłbym pochłaniać Dredda setkami stron, to jest nim zdecydowanie Sędzia w czerni i bieli (oraz wydaniu realistycznym), szczególnie gdy za rysunki odpowiadają Barry Kitson lub Liam Sharp (i tak wszystko wraca do superhero, ponieważ Sharp i Kitson pracowali zarówno dla Marvela jak i DC).
Wiem, że nie muszę przekonywać fanów Sędziego Dredda. Dla nich informacja o wydaniu w Polsce „Kompletnych akt 13” była przedwczesnym prezentem gwiazdkowym i wątpię, by któryś z nich przegapił datę premiery i nie miał tej pozycji dumnie prezentującej się na półce. Ale i osoba, która nigdy nie czytała żadnej historii o Mega-City One, nie widziała filmu z Karlem Urbanem, ani tej cudnej perełki, która na zawsze pozostanie w naszych sercach, czyli Dredda z Sylwestrem Stallone – nawet takiej osobie „Kompletne akta 13” przypadną do gustu. A jeżeli nie chcecie po album sięgnąć dla Dredda czy dystopijnego świata (i tego, jak widziano go pod koniec lat 80.), to warto chociaż dla sfery wizualnej.



Sędzia Dredd: Kompletne akta 13
Scenariusz: John Wagner, Alan Grant
Rysunki: Carlos Ezquerra, Liam Sharp, William Simpson, Cam Kennedy, Tim Perkins, John Higgins, Doug Braithwaite, Barry Kitson, Colin MacNeil, Jim Baikie, Paul Marshall, Mick Austin, Jeff Anderson, Vanyo, Steve Yeowell, Mike Collins, Peter Ventner, Cliff Robinson, Chris Weston
Tłumaczenie: Piotr Krasnowolski
Stron: 288
Wydawnictwo: Ongrys

0 komentarze: