Jądro ciemności
Podczas przeglądania starych zdjęć, przypadkowo, po raz kolejny, spojrzałem prosto w czeluście piekielne. Na chwilę, ukradkiem. Coś
się we mnie zmieniło. A skoro już prowadzę bloga, to podzielę się tym widokiem
z innymi – nie ma lepszego rozwiązania. Podobno już Freud latał za Jungiem,
pokazując mu zdjęcia golusieńkich Ego i Id. Prawdziwa historia, a także powód zerwania
ich przyjaźni. I nie wspominam o psychoanalitycznych akrobacjach kultowych
włochaczy bez powodu, gdyż to, co za chwilę ujrzycie, nie mieści się nawet w
głowie Davida Lyncha.
Najpierw kontekst. Bez niego przedstawianie jakiejkolwiek sytuacji staje się najczęściej dziwaczne oraz podejrzane. Złe słowo lub zdjęcie z niego wyrwane i już, klękajcie narody, trzeba się kajać, tłumaczyć. Co jest zazwyczaj oczywiście na plus, zabawne i w ogóle ucieka z Nowego Jorku. Ale nie w tym wypadku.
Podczas przedświątecznych zakupów w
jednym z dużych supermarketów, którego nazwy nie wymienię (REAL), razem z dziewczyną natrafiliśmy w przecenowym koszyku na takie coś. Drżyjcie:
Whoa |
Aż chce się zapytać, co projektant miał
na myśli. Niby są to nakładki na chusteczki higieniczne, jednak ta informacja
tylko komplikuje sprawę. Czemu ktoś chciałby wyciągać kawałki papieru z
wypełnionych botoksem ust niemowlaka?! Który dodatkowo wygląda przez to tak
niepoprawnie politycznie, że sprawia, iż filmy D.W Griffitha, większość wczesnych produkcji Disneya, a nawet Al Jolson w
Śpiewaku Jazzbandu, wydają się walczyć z
Apartheidem. I czemu inne szkraby leżące obok mają świńskie ryje? CZEMU?!
To jest złe na tak wielu poziomach. Lynch
over 9000.
Ktoś gdzieś teraz pewnie smarka w chusteczkę,
która przeszła przez usta tego berbecia. Wyszarpaną razem z jego marzeniami i niewinnością!
Dziecko czy świnia - jeden pies.
OdpowiedzUsuń