Funky Koval. Wydanie Kolekcjonerskie
O Funky! Mój Funky! Nasza pełna niesamowitości podróż rozpoczęta,Rakieta przetrwała każdą nawałnicę, zdobyta i nagroda upragniona,
Port kosmiczny jest blisko, słyszę silniki i lud w radości swej wytrwały,
Choć oczy jego na kadłub zwrócone, na rakietę groźną i śmiałą;
Lecz o serce! Serce! Serce!
Tam się czerwieni krople wydarły,
Gdzie na pokładzie mój Funky leży,
uśmiechnięty i wytrwały.
Lata 80. otworzyły peerelowskiej Polsce drzwi na Zachód. Mimo iż system nadal działał, nie mógł przeciwstawić się ogólnoświatowej technologiczno-kulturowej eksplozji. Kasety wideo trafiały pod strzechy, prowadząc za sobą kinowe arcydzieła (które mogliśmy klasyfikować wszystkimi literami alfabetu); ksera dławiły się, powielając chałupnicze tłumaczenia błyskotliwych powieści science fiction, a „Fantastyka” pozwalała rozwinąć skrzydła młodym wizjonerom, którzy zdążyli się już zachłysnąć zmasowaną falą zagranicznej popkultury. I właśnie w tym czasopiśmie po raz pierwszy pojawił się Funky Koval – największy polski detektyw, który zaciągnął PRL w kosmos.
W 1982 roku grupa twórców legitymujących się wielką fantastycznonaukową erudycją zaczęła tworzyć najbardziej amerykański komiks w historii świata, będący przy okazji niesamowicie polskim dziełem. Pomysł był prosty, a jednocześnie zabójczo skuteczny, szczególnie w kraju, który niczym małe dziecko dopiero zaczynał składać gatunkowe klocki. Maciej Parowski miał już na swoim koncie jedną powieść, pisał mnóstwo tekstów zatopionych w popkulturze i właśnie zaczynał swoją wieloletnią współpracę z „Fantastyką” (stając się w końcu redaktorem naczelnym pisma); rysownik Bogusław Polch zdążył już zobaczyć trochę „wolnego świata”, zaś adaptacje dänikenowskiej prozy wybiły jego nazwisko na rynku. Tercet uzupełnił młody i tryskający pomysłami Jacek Rodek.
CZYTAJ DALEJ
0 komentarze: