Recenzja: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela: Tom 96 - Sam Strach, Część 2
Zabierałem się do napisania tej recenzji już kilka razy. Za każdym razem powtarzał się taki oto schemat. Otwierałem plik, planowałem pisanie wieczorem, po czym nie miałem czasu i mówiłem sobie, że przecież tekst może kilka dni poczekać. I po tych kilku dniach siadałem… i nie miałem pojęcia, co się działo w komiksie, musiałem go na nowo przekartkować. Potem znów nie zdążyłem napisać recenzji i znów w kilka dni "Sam Strach" wyparował mi z pamięci.Niestety, ta smutna anegdotka może stanowić symboliczne podsumowanie recenzji. "Sam Strach" to jeden z najsłabszych tomów Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, jaki zdarzyło mi się przeczytać.
Zacznijmy jednak od argumentów, które mogłyby świadczyć o pozytywnej ocenie tego tomu. Po pierwsze: AKCJA (i graficzny sposób jej przedstawienia). Obrońcy tego tomu mogą przekonywać, że celem tej historii nie było poruszenie arcyważnych wątków polityczno-społecznych, czy rozwiązanie dylematów moralnych bohaterów, a dostarczenie czytelnikom wielkiej porcji efektownej nawalanki, która powali skalą i rozmachem. I rzeczywiście – "Sam Strach" to głównie nawalanka, wybuchy, okrzyki i wielkie panele, na których pół świata stoi w płomieniach. Tyle, że ta nawalanka szybko robi się nudna, gdy nie buduje się odpowiednio napięcia, nie zależy ci specjalnie na postaciach, a ich zachowania wydają się chaotyczne, słabo umotywowane i jakby pisane w pośpiechu (Tony Stark i Thor są tego najlepszymi przykładami). W istocie – 96 tom WKKM ogląda się miło i nic nie obraża zmysłu estetycznego, ale jednocześnie mało co pozostanie w pamięci na dłużej. Zatem to pozytyw tego tomu, ale raczej skromnych rozmiarów.
Po drugie: WAŻNE RZECZY SIĘ DZIEJO. Co ciekawe, ten argument zaprzecza argumentowi pierwszemu, bo skoro coś ważnego ma się na stronach tego komiksu dziać, to jednak nie jest to tylko efektowna nawalanka. Ale pozostawmy na chwilę tę nieścisłość. Czy w "Samym Strachu" dochodzi do ważnych z punktu widzenia bohaterów decyzji i wydarzeń? W pewnym sensie – TAK. Ale zastanówcie się, czy jeżeli ani decyzje (patrz decyzja Tony’ego Starka), ani wydarzenia (powrót kogoś, śmierć kogoś innego) nie wynikają z dobrze prowadzonej historii, to czy warto sięgać po komiks, gdy możecie równie dobrze dowiedzieć się o nich z Wikipedii i poświęcić ten czas na np. lepienie garnuszków w kształcie Zielonego Goblina? No właśnie. Przyzwyczailiśmy się, że „wielkie crossovery” próbują sprzedać się śmiercią ważnej postaci, powrotem czy przemianą. Ale czy to wystarczający powód, by po crossover sięgać? Może 20 lat temu tak. Obecnie – zdecydowanie nie. Nawet jak zginą wszyscy Kapitanowie Ameryki i na arenie zmierzy się 10 Hulków.
I to byłoby na tyle, jeżeli chodzi o argumenty mające przekonać czytelnika do "Samego Strachu". Jak widać, nie są to asy w rękawie, które przekonają każdego malkontenta. To raczej słabe nagrody pocieszenia, jeżeli już kupiłeś ten tom i nie chcesz przed sobą przyznać się, że nie było warto. A każdy, kto kupi ten tom znajdzie swój ulubiony powód do narzekania. Dla mnie jest nim żenujący brak koncentracji na nowostworzonych zbrojach/broniach dla bohaterów, które zasługują na opis, efektowne przedstawienie i wykorzystanie, a stają się nie dość, że słabą wymówką, gdy nie było lepszych pomysłów, ale przede wszystkim niewykorzystanym potencjałem w ramach tej obiecywanej efektownej rozwałki.
Jeżeli miałbym spróbować odnaleźć przyczynę porażki tego tomu, to nie rzucałbym się z kłami na scenarzystę, Matta Tractiona. Winne w tej sytuacji byłoby domaganie się przez włodarzy Marvela zarobienia na siłę kolejnych groszy na popularności powstającego Marvel Cinematic Universe po sukcesach pierwszych filmów z lat 2008 – 2010. Bo choć czasem uda się wykorzystać popularność filmu/serialu/gry i napisać fajną serię (nawet taką, w której występują wszyscy bohaterowie uniwersum – patrz pierwsze 2 lata Injustice), to najczęściej kończy się to pisanymi na kolanie scenariuszami, które muszą dopasować się do zbyt wielu czynników jednocześnie: aktualnej historii, story arców postaci, wydarzeń w filmach, wymagań producentów, decyzji innych scenarzystów itd. itp…
Ze smutkiem kończę pisać tę recenzję, szczególnie, że w trakcie jej pisania już zdążyłem zapomnieć część treści komiksu…
Ocena: 2/6
Wielka Kolekcja Komiksów Marvela: Tom 96 - Sam Strach, Część 2.
Tytuł oryginału: Fear Itself, Part Two
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Strony: 160
0 komentarze: